Wirtualny świat, oprócz oczywistych korzyści (komunikacja, edukacja), stwarza nam możliwość wykreowania własnej osoby i spojrzenia na własne "ja" z lepszej perspektywy. Nie byłoby nic w tym złego gdyby nie fakt, że tak czy inaczej, mija się to z prawdą i jest tylko marnym substytutem, niosącym za sobą ryzyko uzależnienia. Spontaniczne relacje, być może, ograniczają opcję autokreacji i "uwypuklenia" własnych zalet, ale są realnym przedsionkiem do prawdziwych i trwałych więzi międzyludzkich.
Jasne jest, że wirtualne znajomości mają swoją wartość, jednak pod warunkiem, że zachowa się do swojego "uduchowionego" Avatara zdrowy dystans.
Internet stwarza możliwości, ludzie korzystają. Aspołeczność to indywidualna niechęć,
czy nieumiejętność przystosowania się danego człowieka. Czas? Polecam Przedmowę do ostatniego wydania "Dzieł" S.I.Witkiewicza lub "Autoportret Witkacego" Przemysława Gintrowskiego (link z boku).
Świat wirtualny jest światem łatwym, a więc kusi, przyciąga i uwodzi, choć jego "zmysłowość" jest żałośnie ograniczona.
/zpienty.blogspot.com/
* Strachy Na Lachy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz