czarny słup strawiony w większości
targa i pochłania
zasadzony w trzewiach
rośnie jelitami, wypełnia
żołądek przeziera
piersią w gardle suchy
gorzki opiera się miękkości
podniebienia głowa
wolna od popiołu
czego nie zrobiłem
to raczej postawa
niż lęk i odwaga
tamten
ten obcy dla innych
ten inny dla obcych
pozór poniża się
w słabszym, by słaby mógł
wznieś się w oczach ponad
dłonie klakierów, więc
pozór zarzuca się w chorobie
kaleczenia skóry
syndrom nieudanych
samobójstw infantylnych starców
miarę punktu siedzenia poznać
wypada po tym, czym
pełne są braki
zbiera się na deszcz, oberwanie
konsekwencji w grzmot
poczucia winy włas -
na odpowiedzialność
szczerość założenia zasady
rzemiosła charakter
zadaje obiekcje
skutek oddala, to
przybliża przyczynę
błysk niczego sobie
pierwszy deszcz pachnie podejrzanie
słonecznikami czas
łuskany cierpliwie
miarę punktu siedzenia poznać
wypada po tym, czym
pełne są braki
***
nie śmierć, która jest i może
być faktem zauważona
nieistnienie prawdziwym natchnieniem
księżycowego zegara – skreślanych płotków
pojedynczych kresek i tygodni
nie ma
Pora abyś zaszczycił nas kolejnym wierszem.
OdpowiedzUsuńPiszesz pięknie, a tak rzadko, może i to dodaje uroku Twoim dziełom, owe wyczekiwanie...
Pozdrawiam ciepło :)
Dziękuję,niepodzielnie panuję i spod przymkniętych powiek spoglądam na Twoje wyjątkowe słowa :) Taktyka musi pozostać taktyką. Czekać..! :D
OdpowiedzUsuńNaprawdę bardzo chciałbym spełnić prośbę.
W takim razie czekam cierpliwie.
OdpowiedzUsuń:)
Takie ciemne, a takie piękne...
OdpowiedzUsuń