w podbrzuszu wyrodnej nocy patroszę się tępą nadzieją, na poduszce rozkładam wnętrzności pośród innego cierpienia i obcego szaleństwa, pycha polewa wodą moją głowę, zlizuję świętość z jej dłoni i nie proszę o nic, nic nie mowię, nie słucham, nie patrzę
jak ja nie lubię poprawiać czyichś wierszy, no ale muszę no. ...
OdpowiedzUsuńpoczątek - zamiast dziwnego "patroszę się tępą nadzieją" , lepiej pasuje "z podbrzusza wyrodnej nocy patroszę tępą nadzieję"
i na końcu zamiast nie patrzę - patrzę
a poza tym bardzo mi się podoba :)
:D Dzięki bardzo.
OdpowiedzUsuńerotyzm nie-spełnienia podoba mi się bardzo ...
OdpowiedzUsuńCieszę się, że trafia w konkret. Być może po to tylko jest.
UsuńMnie także się podoba. :)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że podczytuję Cię i zachwycam nieustannie.
W końcu robię to dla wszystkich fajnych dziewczyn ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję więc za poświęcony mi czas. Pozdrawiam serdecznie.
Nie za gorąco na takie ekscesy? ;)
OdpowiedzUsuń