Urokliwe są dziecięce eksperymenty z językiem. A język polski stwarza ogromne pole do popisu. Zresztą... Niemiecki też. Pamiętam, jak w liceum opowiadając o przyjęciu urodzinowym i popełniając banalny błąd gramatyczny (nasz profesor-terrorysta kazał nam przygotowywać takie mówki i wygłaszać je) zapierałam się, że zjedliśmy ciotkę łyżeczką...
Kawa z tatusiem - wyborna. :)
OdpowiedzUsuńZ córeczką równie :)
OdpowiedzUsuńUrokliwe są dziecięce eksperymenty z językiem. A język polski stwarza ogromne pole do popisu. Zresztą... Niemiecki też. Pamiętam, jak w liceum opowiadając o przyjęciu urodzinowym i popełniając banalny błąd gramatyczny (nasz profesor-terrorysta kazał nam przygotowywać takie mówki i wygłaszać je) zapierałam się, że zjedliśmy ciotkę łyżeczką...
OdpowiedzUsuń:)My już rozmawialiśmy po japońsku, hiszpańsku i włosku :)Co ciekawe, były to przykłady doskonałego akcentowania.
OdpowiedzUsuń